Niech żyje design system!

Tworzenie makiet i prototypów hi-fi w Figmie [Obszerne notatki z kursu Google UX Design Certificate #5]

It’s ofiszial. Zaprojektowałam swój pierwszy prototyp hi-fi! Mówiąc po innemu, stworzyłam coś, co zachowuje się niemalże tak, jak docelowa aplikacja. Choć na telefon jej sobie nie ściągniesz. Jeszcze 😏

W moich piątych notatkach z kursu Google UX Design Certificate znajdziesz komplet informacji, które pomogą tobie przekształcić twój „szary” prototyp lo-fi w kolorowe cudeńko. Będzie o makietach. Będzie o kolorystyce, typografii, układzie strony. Będzie o design systemie. I nawet coś o feedbacku się znajdzie. Słodkiego, miłego projektowania!

Przeprowadzanie badań UX i testowanie swoich wczesnych pomysłów [obszerne notatki z kursu Google UX Design Certificate #4]

Kolejny kurs i kolejna lekcja życia, którą w skrócie mogę opisać jednym zdaniem: Prawda nie boli. Tym razem, oprócz tygodni nauki, przeprowadziłam również swoje pierwsze testy użyteczności. Bałam się ich z kilku powodów. Pierwszy: zaprezentowanie swojego prototypu lo-fi piątce PRAWDZIWYCH osób. Drugi: konieczność wysłuchania, że w moim projekcie coś NIE DZIAŁA. Trzeci: konieczność wprowadzenia zmian w dotychczasowym prototypie (w którego włożyłam już tyyyle czasu). Z tym brakiem bólu to trochę kłamałam. Wyjście poza strefę komfortu wymaga włożenia wysiłku lub przysłowiowego „przełamania się”. A to w jakimś stopniu „boli”. Jeśli wiesz, o czym mówię, to zdajesz sobie też sprawę z tego, że nieprzyjemny bywa sam moment „przełamania się”. A potem nie jest już tak źle, prawda?

Nazwa elementu w IA powinna wskazywać na przeznaczenie, nie na lokalizację.

Tworzenie szkieletów projektu i prototypów low-fidelity [obszerne notatki z kursu Google UX Design Certificate #3]

Trzeci kurs, który zrobiłam na drodze do zmiany mojego dotychczasowego zawodu, był dla mnie nie tylko lekcją „jueksu”, ale również lekcją życia. Dawno nie zmagałam się tak mocno z moim wewnętrznym demonem lubującym się w komforcie. To on zwykle mi podpowiadał, że jeśli coś jest trudne i wiąże się z wysiłkiem, to lepiej odpuścić i wziąć się za to, co przychodzi mi łatwo. Choć nie zawsze sprowadzało mnie to na manowce, bo udawało się mieć „dryg” do niektórych spraw, to zdecydowałam się tym razem tego zwiększonego wysiłku nie unikać i przekonać się, gdzie mnie to zaprowadzi. Co się okazało? Po pierwsze: nie taki diabeł straszny. A właściwie wysiłek. Najciężej zacząć, a potem już z górki. Pewnie wiesz, co mam na myśli. Po drugie: dyskomfort jest elementem rozwoju. Gdy patrzę na niego w ten sposób, zamiast traktować go jako sygnalizator, że coś nie jest dla mnie, to jakoś przychodzi więcej radości z tego, że „jest trudno”. Cóż. Po prostu niektóre rzeczy są trudniejsze od innych. Nawet, gdy ma się do nich dryg. Ale jak już się załapie, to jest wtedy naprawdę miło.

Piątkowe Przydasie | #3 i #4

Tak się jakoś zagapiłam w zeszłym tygodniu, a owocem tego zapomnienia jest dzisiejsza podwójna dawka piątkowych przydasi. Sprawdź, kto ostatnio trafił na listę „subiektywna selekcja wisienek Linkedina” 😏

Wystartuj z procesem projektowania UX [obszerne notatki z kursu Google UX Design Certificate #2]

Co przyszło mi do głowy, gdy skończyłam drugi kurs w ramach Google UX Design Certificate? Pojawiło się w niej krótkie i wymowne „uffff”. Ten kurs to nie była bułka z masłem, pestka czy inna gastronomiczna metafora prostych spraw. Trzeba było naprawdę używać głowy i rąk. Bo zaczęła się praca nad własnym portfolio i dość rozbudowane ćwiczenia, które podlegały ocenie innych kursantów. Czego nauczyłam się tym razem? Zapraszam do podsumowania. 👇

Piątkowe Przydasie | #2

Tydzień temu #piątkoweprzydasie ujrzały po raz pierwszy światło dzienne 👀 Czym są? To subiektywny „krem de la krem” wybrany spośród postów, które wyświetlają mi się na LinkedInie. To również solidny dowód na to, że można na tej platformie czytać o naprawdę wartościowych rzeczach. Z resztą sami się przekonajcie 👇