Są sprawy, które nas determinują. Wiesz, trochę geny, a trochę cała reszta. I tak jest z każdym, również z marketerem. Na tych złotych myślach mogłabym zakończyć, ale ja nie do końca o tym. To znaczy ja nie o człowieczeństwie, a raczej o początkach dobrego marketingu. Jak myślisz, od czego się zaczyna? Od szkoły? Pracy? Może od głowy? A może należy zacząć od udzielenia odpowiedzi na jedno ważne pytanie, czyli…
Czym dla mnie jest marketing?
Tak, w pewnym sensie chodzi tu o znajomość pojęcia. Tylko na jakie dotychczas trafiłeś i z którym się utożsamiasz? Nie wiem, jak było lub jest u ciebie, ale ja patrzyłam przez długi czas na marketing z perspektywy celów – z tą ważną różnicą, że nie były moje. Wiedziałam, jakie działania podjąć dla poszczególnych marek. Znałam narzędzia, w zasadzie rozumiałam, po co to wszystko robię. Sądzę jednak, że brakowało w tym głębi. No po prostu brakowało zatrzymania się i zadania sobie pytania „czym jest i czym może być dla mnie marketing”. Wierzę, że odpowiedź dużo zmienia. Ale wracając do pojęcia. Czy marketing to dla ciebie?
Zaspokajać potrzeby, osiągając zysk. - Kotler Ph., Keller K.L., Marketing
Czy może?
Proces planowania i realizacji pomysłów, urzeczywistniania koncepcji, ustalania cen, promocji, dystrybucji idei, towarów i usług do kreowania wymiany, która realizuje cele jednostki i przedsiębiorstw - Definicja Amerykańskiego Stowarzyszenia Marketingu
A może raczej?
Celem marketingu jest sprawić, żeby samo sprzedawanie nie było potrzebne - Peter Drucker
Cóż, pojęć jest mnóstwo. Zmieniały i zmieniają się w czasie. Są podobne, choć ich różne brzmienia mogą odmiennie ustawiać optykę. Niemniej wspólnym mianownikiem jest to, że wpływają na sposób działania marketera, który utożsamia się z daną definicją. Zakrawa to o generalizację, ale czy nie jesteś tym, co jesz i tym, co… myślisz?
W każdym razie u mnie się to sprawdziło. Na zmianę mojego fokusu wpłynęły dwie książki. Zwłaszcza jedna, a druga była dobrym uzupełnieniem. Tę pierwszą na potrzeby wpisu przeczytałam po raz drugi. I to dzięki niej odkryłam więcej głębi w swoich działaniach i zweryfikowałam dotychczasowe motywacje. Jakie najważniejsze (dla mnie) zdania wyciągnęłam z książki Setha Godina „To jest marketing”? Po pierwsze…
Marketing nie jest reklamą.
Bo patrzenie na niego wyłącznie z perspektywy narzędzi to za mało. Nie jesteś dobrym marketerem, gdy znasz się po prostu na formatach lub tworzysz chwytliwe slogany. Dlaczego? Ano dlatego, że…
Skuteczny marketing opiera się dzisiaj na empatii i służbie. Nie jest bitwą, wojną, rywalizacją. Jest powołaniem, pracą nad pozytywną zmianą. Jest wspaniałomyślnym aktem pomocy komuś w rozwiązaniu jego problemu. Jest szansą zmiany kultury na lepsze.
Ok, wcześniej myślałam, że działam pożytecznie, z myślą o zaspokojeniu potrzeb konsumentów. Ale główną rolę odgrywała cały czas marka – jej interes był najważniejszy. Taka motywacja sprawiała, że prawdopodobnie nie poznawałam za dobrze potencjalnych odbiorców produktu. Bardziej zależało na kejpijajach, niż na dogłębnym rozpoznaniu oczekiwań. A brak skutecznego zaspokajania potrzeb to brak wzrostu marki. Dlatego musi nam zależeć na ludziach. Działania marketingowe nie powinny być realizowane dla marki, ale dla ludzi… w imieniu marki. Dobry marketer…
Jest ciekaw innych ludzi. Zastanawia się, z czym się zmagają, co im pomaga. Jest zafascynowany ich marzeniami i przekonaniami.
Zastanawiałam się, czy takie podejście jest naiwne. Podejście, w którym potrzeby konsumentów przedkłada się nad potrzebami marki. Chcę wierzyć, że nie. Gdy wyczerpią się tradycyjne oręża, pomagające pogodzić te dwa (istotne) interesy, to można sięgnąć jeszcze po inny arsenał. W tym momencie kłania się druga książka – „Growth Hacker Marketing” Ryana Holiday’a. Opisuje tematykę, którą moja głowa cały czas stara się dobrze zrozumieć. Sam koncept jest nęcący…
Szybki wzrost po odrzuceniu tradycyjnych metod.
Ale jak? Dlaczego? O co chodzi? Czym jest marketing dla hakera wzrostu?
W nowym ujęciu marketing to sposób myślenia o firmie i dbania o nią.
Czy w koncepcji hakowania wzrostu interes odbiorców jest mniej istotny? Nic bardziej mylnego.
Hakerzy wzrostu wierzyli, że można i należy zmieniać produkty i całe firmy, żeby wywoływać entuzjastyczne reakcje wśród ludzi.
Co więcej, w tym całym hakowaniu może nawet nie być marketingu ?
Hakowanie wzrostu zaczyna się od testowania produktu do momentu uzyskania pewności, że jest on wart marketingu. Czasem najlepszą rzeczą, jaką może zrobić marketer, jest niezawracanie ludziom głowy marketingiem przynajmniej przez jakiś czas.
No i widzisz, po tych dwóch książkach określiłam na nowo swoją rolę jako marketera. Być może po raz pierwszy na serio zastanowiłam się, czym właściwie jest dla mnie marketing. Dowiedziałam się także, kiedy warto z nim poczekać. Poczułam się odpowiedzialna. Poczułam, że nie jesteśmy po to, żeby sprzedawać, ale po to, aby pomagać.
Jeśli pomożesz ludziom stać się lepszymi wersjami siebie, takimi jakimi starają się być, to znaczy, że jesteś marketerem. - Seth Godin
A dla ciebie czym jest marketing?